W swoim życiu niemal każdy człowiek musi być przygotowany na wiele trudnych chwil. Jednych spotykają one częściej, innych nieco rzadziej. Duża część naszej populacji, jako urodzeni altruiści, łączy się w trudnych chwilach ze swoimi bliskimi czy znajomymi. Trudno ocenić to zachowanie jako negatywne, bo przecież każdy z nas może kiedyś potrzebować pomocy. Teraz wszyscy powinniśmy zatem uznać, że jest to najwyższa pora, aby... zacząć wspierać wszystkich sympatyków Chelsea.
Mistrz Anglii sezonu 2014/2015. Brzmi dumnie - i niewątpliwie jest to ogromny sukces.
Nawet największy łowca teorii spiskowych nie doszukałby się krzty kłamstwa w stwierdzeniu, że Chelsea to zdecydowanie odnoszący najwięcej sukcesów zespół poprzedniego sezonu. Drużyna Jose Mourinho już od początku kampanii pewnym krokiem zmierzała po tytuł i pomimo chwilowego zrywu Manchesteru City, dla wszystkich było jasne, że zwycięzca może być tylko jeden. Rzecz jasna "The Blues" nie zawiedli fachowców i wykonali swoje zadanie perfekcyjnie, kończąc rozgrywki z 8-punktową przewagą nad "Obywatelami". Do tytułu mistrzowskiego, Mourinho dorzucił także puchar ligi angielskiej, więc sezon z czystym sumieniem można było nazwać udanym.
Wraz z końcem opowieści o poprzednim sezonie, skończyły się również jakiekolwiek pozytywne słowa dotyczące "The Blues". Zatem zwolennicy Chelsea o nieco słabszych nerwach, proszeni są o spokojne odczytanie artykułu na kolejnej stronie.
Nowy sezon – nowe nadzieje. Obrona tytułu oraz lepsza postawa w Lidze Mistrzów z pewnością były priorytetami zarówno dla Mourinho, jak i dla samego Abramowicza. Cele wyjątkowo ambitne, ale wydawać by się mogło, że możliwe do zrealizowania. Otóż to! Tylko tak się wydawało.
Znajdujemy się prawie na półmetku ligowego sezonu, a Chelsea wciąż przyjmuje pozycję sprintera, który zamierza gonić czołówkę pod koniec wyścigu. Problem tkwi w tym, że konkurencja ucieka, a zespół, który dotychczas prowadził Mourinho, nawet w najmniejszym stopniu nie wygląda na wspólny organizm, który zbiera siły na kluczową prostą sezonu. Zauważyć można wręcz kompletnie odwrotną tendencję - za każdym razem, kiedy drużyna wygrywa i podkreśla swą odbudowę, zostaje brutalnie sprowadzony na ziemię już w kolejnym spotkaniu.
Statystyki pozostają niemiłosierne dla Mourinho i spółki
Na tym samym etapie poprzedniego sezonu, Chelsea zdobyła aż 24 (!) punkty więcej, miała również zaledwie jedną porażkę, teraz ma ich zaś już dziewięć, co jest trzecim najgorszym wynikiem w całej lidze. Dla kibiców "The Blues" z pewnością smutny jest także fakt, że drużyna Portugalczyka ma wysoce ujemny bilans bramkowy. Gorszy, niż chociażby beniaminek z Watford. Chciałoby się rzec, że mistrzowi nie przystoi taka gra, czy też takie wyniki, trzeba jednak oddać, iż Chelsea zaczyna kreować nowe trendy dotyczące triumfatorów ligi i wygląda na to, że w najbliższej przyszłości poznamy jeszcze kilka nowych, nieco upokarzających statystyk.
A wszystko zaczęło się od...
Genezy problemu należy szukać u samego Mourinho. Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy podczas swojego trzeciego roku Portugalczyk całkowicie traci kontrolę nad zespołem. Ubiegły sezon był wręcz typowy, dla zespołu grającego pod okiem "The Special One". Piłkarze byli fantastycznie przygotowani zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Chelsea nie akceptowała możliwości niepowodzenia, a zawodnicy byli gotowi wylać ostatnie poty na murawie, byleby osiągnąć zamierzony cel. A do tego specjalna zagrywka Mourinho, o której nie można zapomnieć - mianowicie atmosfera wrogości wobec wszystkich i wszystkiego. Podczas każdego spotkania piłkarzom "The Blues" towarzyszyło przeświadczenie, że grają nie tylko przeciwko "jedenastce" rywala, ale walczą również z arbitrem, mediami, niechęcią obcych kibiców, niezadbaną murawą, a nawet brzydką pogodą. Wszyscy oraz wszystko było przeciwko Chelsea. Można się nieco nabijać z tej taktyki, ale trzeba przyznać, że w przypadku Portugalczyka była ona bardzo skuteczna. Jej prawdziwy mankament ujawnił się dopiero w obecnym sezonie - większość piłkarzy jest wypalona. Osiągnęli laury w ubiegłych rozgrywkach, obecnie nie czują już tej motywacji do gry, mimo że Mourinho robił wiele, aby tak właśnie się stało.
Wąska kadra nie pomaga
Pozory mogą być mylące. Pomimo ogromnych funduszy na transfery, Chelsea nie dokonała jakościowych wzmocnień pierwszego składu. Owszem, należy zaznaczyć, że żaden kluczowy piłkarz nie opuścił Stamford Bridge, ale nawet przy takich okolicznościach, "The Blues" powinni nieco odświeżyć kadrę. Teoretycznie najgłośniejsze nazwiska, które trafiły pod oko Mourinho, a więc Falcao i Pedro, po połowie sezonu okazują się niemal całkowicie nieprzydatne, nawet do tego stopnia, że sam Portugalczyk pomija je niekiedy w selekcji osiemnastki meczowej. Należy jasno zaznaczyć, że w lidze tak silnej jaką niewątpliwie jest Premier League, nie robiąc kroku do przodu, robi się aż dwa w tył. Chelsea napotkała właśnie ten problem.
Gra przyprawia o ból zębów
Gdy powiemy, że sposób gry "The Blues" nie jest szczególnie atrakcyjny, nie kłamiemy, lecz wyrażamy się w bardzo delikatnych i wyważonych słowach. Oczywisty jest fakt, że obecnie już nikt, kto pozostaje neutralny wobec ekipy Mourinho, nie spędzi sobotniego popołudnia, oglądając z wypiekami na twarzy spotkanie z przykładowym Bournemouth
Styl w dużej mierze zależy od pewności i samopoczucia piłkarzy na boisku. W Chelsea wyników nie ma, jest za to spora presja, która z pewnością nie pomaga w atrakcyjnej grze. Nawet najbardziej zagorzali sympatycy "The Blues", którzy bardzo rzadko ściągają różowe okulary, zdają sobie sprawę, że futbol prezentowany przez ich piłkarzy jest wyjątkowo rozczarowujący.
Drużynę budujemy od tyłu
Powyższy zwrot na pewno nie jest obcy Mourinho. Mało tego, podczas niektórych spotkań możemy odnieść wrażenie, że to ulubiony cytat Portugalczyka, który dawno, dawno temu wisiał nad jego łóżkiem. Pozostaje zatem pytanie, cóż takiego stało się w obecnym sezonie, że gra obronna Chelsea przypomina bardziej komedię, niż solidny blok defensywny? Nazwiska w porównaniu z poprzednią kampanią pozostały niemal takie same, zatem pojawia się tutaj wcześniej wspomniany już problem, dotyczący spraw mentalnych. Obrońcy Mourinho popełniają wiele błędów indywidualnych, na które wpływa głównie ich najwyraźniej niski poziom koncentracji.
Obniżka formy dotknęła także graczy ofensywnych. Costa nie jest już tak skuteczny, Hazard przestał czarować, a Fàbregas... Hiszpan został prawdopodobnie podmieniony podczas swoich wakacji, bo niestety, ale na próżno można szukać innych powodów tak nagłej i drastycznej obniżki formy.
Bo jak nie Mourinho, to kto? Abramowicz ma pomysł...
Dla pewnego pokrzepienia wszystkich niebieskich serc, należy zaznaczyć, że Mourinho to prawdopodobnie jeden z niewielu trenerów na świecie, który potrafi zjeść ciastko i mieć ciastko. Mówiąc żargonem piłkarskim, mogliśmy odnieść wrażenie, że jeśli ktokolwiek zdoła wyciągnąć Chelsea z takiego kryzysu, będzie to właśnie Portugalczyk. Paradoksalnie, to właśnie w obecności samego "The Special One" możemy upatrywać częściowej przyczyny takiej a nie innej postawy "The Blues", jednak trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek dostępny obecnie trener był w stanie posprzątać tak ogromny bałagan. Znów - „tylko się wydawało”.
Roman Abramowicz, a więc właściciel Chelsea, nie podzielił mojej głębokiej wiary w odrodzenie Mourinho. Przed kilkoma tygodniami „The Special One” stracił pracę. Posadę Portugalczyka objął dobrze znany kibicom Chelsea – Guus Hiddink.
"Niebiescy" nie są na straconej pozycji, podobnie jak sam Mourinho. Cele na sezon zostaną najpewniej zweryfikowane, ale "The Blues" wciąż mają czas, by na koniec nowego roku mówić o chwilowym spadku formy z uśmiechem na twarzy. W innym wypadku, z pracą pożegna się nie tylko zastępca Mourinho, ale również spora część zawodników, którzy nie sprostali oczekiwaniom. Najpewniej nie powinniśmy się również obawiać o przyszłość samego Mourinho. Możemy być pewni, że chętnych na usługi Portugalczyka nie zabraknie!
W całej tej sytuacji najbardziej cierpią kibice, którzy z ogromną nadzieją na zmiany oglądają tytułowy "piach i trzy metry mułu", około raz na tydzień. Śpieszmy im z futbolową pomocą!
Patryklfc