Nowe oblicze Portugalii
To już koniec spektakularnej, spontanicznej i nieefektywnej Portugalii. Wraz z rządami Fernando Santosa drużyna z Półwyspu Iberyjskiego przeżyła istną transformację, zamieniając się w solidny, skonsolidowany w defensywie i przede wszystkim zorganizowany taktycznie zespół. Być może portugalski selekcjoner pozbawił drużyny finezji, która do tej pory była jej nieodłączną częścią, jednak potrafił zastąpić ją ciężką pracą zespołową, która zaowocowała triumfem na Mistrzostwach Europy we Francji.
Zderzenie kontrastów
Wstyd, hańba, frajerstwo i kompromitacja – takimi słowami "Fakt" przywitał niegdyś polską reprezentację, która na Mistrzostwach Świata w Niemczech poległa z Ekwadorem 0:2. Pogromców Polaków tuż po fazie grupowej z kwitkiem odprawili Anglicy. Dziś słowa z pamiętnej okładki tłumaczone są na język angielski, gdyż po dziesięciu latach rola i znaczenie obydwu reprezentacji na wielkim turnieju uległy całkowitemu odmienieniu.
Podczas gdy polscy kibice i eksperci przeżywają wspaniały czas, zachwycając się pierwszą od wielu lat dobrą postawą naszych piłkarzy na Mistrzostwach Europy, angielskie media zachodzą w głowę, jak "Synowie Albionu" mogli ulec Islandii, w której szybciej natrafimy na wulkan, niż na profesjonalnego piłkarza.
Przed rozpoczęciem ostatniego spotkania 1/8 finału, niemal wszystko wydawało się być wyjaśnione. Po pierwszej stronie drabinki znajdziemy potencjalnego "czarnego konia" turnieju, zaś w drugiej rywalizują ze sobą faworyci do ostatecznego triumfu. Prawdopodobnie tak właśnie by to wyglądało, gdyby nie fakt, że Islandczycy postanowili zadziwić cały piłkarski świat i wyeliminować z turnieju zawsze znajdujących się w gronie faworytów do gry o najwyższą pulę Anglików.
Piach i trzy metry mułu
W swoim życiu niemal każdy człowiek musi być przygotowany na wiele trudnych chwil. Jednych spotykają one częściej, innych nieco rzadziej. Duża część naszej populacji, jako urodzeni altruiści, łączy się w trudnych chwilach ze swoimi bliskimi czy znajomymi. Trudno ocenić to zachowanie jako negatywne, bo przecież każdy z nas może kiedyś potrzebować pomocy. Teraz wszyscy powinniśmy zatem uznać, że jest to najwyższa pora, aby... zacząć wspierać wszystkich sympatyków Chelsea.
Mistrz Anglii sezonu 2014/2015. Brzmi dumnie - i niewątpliwie jest to ogromny sukces.
Przekraczając bariery
Najwierniejsi kibice świata przychodzą na stadion, by wspierać swoją ukochaną drużynę, zaś piłkarze grają, by uszczęśliwić kibiców. To z pewnością dość idealistyczne podejście do rzeczywistości futbolu, jednak wyjątkowo trafnie obrazuje, jak niekiedy niesamowite więzi potrafią łączyć ludzi związanych z piłką nożną. Teoretycznie na stadionie spotykają się zupełnie odmienni ludzie. Różni ich praktycznie wszystko, począwszy od wieku, kończąc na zarobkach. Na trybunach najwierniejsi fani to ci, których zazwyczaj ledwie stać na bilet, podczas gdy na boisku biega 22 facetów, którzy w zaledwie jednym tygodniu zarabiają tyle, co ten nieszczęsny kibic w przeciągu roku. Dla wielu byłaby to pewnie zapora nie do pokonania, bo sprawa pieniądza jest wyjątkowo poważnie traktowana w dzisiejszej rzeczywistości, ale w tym wypadku futbol stanowi wyjątek, który jest godny naśladowania.
Target man znów w cenie
"Historia kołem się toczy", to znane pewnie wszystkim powiedzonko znów znalazło swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości, tym razem tej piłkarskiej. Wydawać by się mogło wymarła w grze na najwyższym poziomie rola "człowieka celu" powraca i to w wielkim stylu.
Kiedy Pep Guardiola święcił swoje największe sukcesy jako trener klubowy, jego zespół do perfekcji opanował ukochany styl gry Hiszpana, czyli niezwykle popularną "tiki takę". Ogólnie rzecz biorąc styl ten polegał na wielu krótkich podaniach, dużej wymienności pozycji, intensywnym pressingu nawet na połowie przeciwnika oraz na wysoko ustawionej linii defensywy. W taki profil futbolu nie do końca, żeby nie powiedzieć, że wcale nie wpisywał się "target man", który z krótką grą po ziemi nie ma wiele wspólnego.
Chciwość i naiwność, czyli uroki młodości
Młodość to prawdopodobnie najlepszy moment życia. Czas, kiedy można sobie pozwolić na wiele więcej, czas, kiedy reguły są po to, by je łamać a w szczególności czas, by w pełni korzystać z wszelakich możliwości, które oferuje nam życie. Z drugiej zaś strony ten młodzieńczy moment może stać się dużym zagrożeniem dla każdej jednostki, bo przecież niektórych ich własne możliwości oraz perspektywy po prostu przerastają. Zmieniają wówczas swoje zachowanie i zupełnie odmiennie postrzegają dotychczasową rzeczywistość, najprościej w świecie można powiedzieć, że sodówka uderza im do głowy.
Gdzie raki zimują, czyli o polskiej piłce słów kilka
Dla polskich klubów przygoda z europejskimi pucharami już ostatecznie dobiegła końca. Być może słowo "już" nie jest szczególnie trafne, gdyż wyniki Legii w tej edycji Ligi Europejskiej aż do dnia wczorajszego mogliśmy uznać za bardzo pozytywne, niestety- tylko do wczoraj. Zacznijmy jednak od samego początku, by w pełni oddać słabość polskiej piłki klubowej, na tle innych lig europejskich.